Dominik Kubalski Przeznaczeniem osób niepełnosprawnych nie jest zamknięcie w czterech ścianach

Dziecięce porażenie mózgowe – z taką niepełnosprawnością urodził się Dominik Kubalski 31 lat temu. Jego edukacja szkolna to w dużej mierze szkoły masowe z oddziałami integracyjnymi. Ukończył także szkołę policealną o kierunku grafik komputerowy. Jeszcze w liceum jego rodzice ogłosili casting na asystenta dla syna, asystenta, który wspierałby go w procesie nauczania, zwłaszcza w odrabianiu lekcji, przygotowywaniu się do zajęć itp. Zgłosiło się kilku chętnych. Z każdym przeprowadzono rozmowy, ale Tomka Dominik wybrał niemal od razu. Co zadecydowało? Intuicja. Po prostu. Tomek był wówczas studentem psychologii klinicznej i jak się okazało, ten wybór był „strzałem w dziesiątkę”, gdyż do dziś są przyjaciółmi.

„Po zakończeniu edukacji życie skierowało mnie na inną drogę. Gdy ukończyłem szkoły, chciałem robić to co wszyscy. Chciałem pokazać, że potrafię być, pokazać, że potrafię iść do przodu. Że nie jestem tylko osobą niepełnosprawną, ale także osobą potrzebną, umiejącą pomagać innym, współistniejącą z innymi. I tego udało mi się dokonać. Rozpocząłem pracę w firmie rodzinnej jako monter internetu, wyjeżdżałem na wycieczki z uczestnikami legionowskiego Warsztatu Terapii Zajęciowej. W tym czasie poznałem Ewę Milner-Kochańską, wówczas Zastępcę Kierownika Urzędu Stanu Cywilnego w Legionowie (dziś Naczelnik Wydziału Zdrowia Publicznego i Spraw Społecznych w Legionowie), która zasugerowała mi udział w WTZ, czyli wspomnianych warsztatach w Serocku. Tam uczęszczałem półtora roku” – opowiada Dominik.
W tym czasie spełnił też jedno ze swoich marzeń – wraz z przyjaciółką pojechał do Gdańska na koncert Jennifer Lopez. Temu wspomnieniu do dziś towarzyszą ogromne emocje. Gdy usłyszał pierwsze piosenki, po prostu odebrało mu dech w piersiach i nie mógł powstrzymać łez wzruszenia.
W pewnym momencie Dominik zrezygnował z udziału w WTZ, ponieważ stwierdził, że czas iść ciekawszą drogą. Skontaktował się z panią Ewą i zapytał, czy może spróbować swoich sił w urzędzie. Wziął sprawy w swoje ręce! Został „przyjacielem-wolontariuszem” Urzędu Miasta w Legionowie. Wraz z innymi osobami z niepełnosprawnością brał udział m.in. w wielkanocnych i bożonarodzeniowych zbiórkach żywności – jest w tym mistrzem. Tu dostrzeżono jego potencjał i tym samym Dominik dostał się na staż. Od marca 2018 roku jest już pracownikiem urzędu, nazywają go asystentem pani naczelnik – prawą ręką pani Ewy. Dominik jest także koordynatorem różnorakich przedsięwzięć dla chorych na rdzeniowy zanik mięśni, jego debiutem była akcja Mannequin Challenge w Legionowie. „Bardzo lubię pracę w urzędzie. Dobrze się tu czuję, dobrze czuję się wśród tych ludzi” – mówi.
Dominik ma szczelnie wypełniony grafik. W poniedziałki i czwartki uczestniczy w treningach w klubie sportowym Bestie OCR Legionowo. To grupa miłośników biegów z przeszkodami. W poniedziałki trenuje siłę biegową, we czwartki wytrzymałość siłową. Środy i piątki to czas na rehabilitację, a we wtorki i czwartki uczy się języka angielskiego. Nie, nie martwcie się – w soboty jeszcze nie czas na odpoczynek po pracowitym tygodniu. Soboty to świetny dzień na treningi tenisa dla osób z niepełnosprawnością. Odpocząć można w niedzielę, chyba że… w Legionowie odbywa się jakaś akcja, którą współorganizuje Dominik lub jest mecz Klubu Piłki Ręcznej, którego jest wiernym kibicem. Na mecze chodzi z grupą osób z niepełnosprawnością. Ostatnio mieli zaszczyt wyprowadzić zawodników na boisko. Ale to jeszcze nie wszystko. Mama Dominika prowadzi fundację wspierającą osoby z niepełnosprawnością, a on bardzo lubi angażować się jako wolontariusz w te działania. Współorganizuje wycieczki oraz różnego rodzaju spotkania integracyjne. Dominik startuje także w wielu zawodach sportowych – najbardziej lubi biegi. Bardzo dużo jeździ z rodzicami po Polsce, zwiedza, fotografuje, cieszy się pięknem zabytków i przyrody.
Jego największe marzenie? Zdjęcie z Jennifer Lopez: „niektórzy mówią mi, że to marzenie się nie spełni, a ja pytam – dlaczego miałoby się nie spełnić? Jest we mnie dużo wiary i przekonania, że wcześniej czy później uda się je
zrealizować”.
„Staram się radzić sobie w niepełnosprawności, jakoś z tym żyć. Chciałbym pokazać moim przykładem, że tak – jestem osobą niepełnosprawną, mam trudności, ale takie osoby też mają swoje marzenia i talenty” – wyznaje. Ma też swoje sposoby na trudne sytuacje, np. bardzo pozytywnie działa na niego kolor zielony. Jak źle się czuje albo ma problem – spojrzy na coś w tym kolorze i stara się sobie wytłumaczyć, że wszystko będzie dobrze. No i jest jeszcze jeden, niezawodny sposób – słuchanie przebojów muzycznej idolki.
Do swojej niepełnosprawności podchodzi w następujący sposób – oby się nie pogorszyło: „kiedyś dużo machałem i skakałem, teraz staram się nad tym panować. Wiadomo, kiedy emocje biorą górę, trudniej mi się powstrzymać. Niemniej jednak mój obecny spokój to wynik nie tylko rehabilitacji, ale i akupunktury”. Ma lęki na przejściach dla pieszych – tak dużo było tam wypadków, że nie czuje się na nich komfortowo, zwłaszcza, gdy jest sam. Kiedyś odczuwał także lęk, patrząc na ludzi po drugiej stronie przejścia, nie mógł wyzbyć się poczucia, że tamte osoby chcą mu zrobić krzywdę. Rodzice pomogli pokonać ten strach. Wysyłali go po zakupy, żeby był w stałej komunikacji z ludźmi, bo przecież lęk do niczego nie prowadzi. Dominik zaznacza: „nawet człowiek zdrowy, który wychodzi na ulicę, przewróci się i może stać się niepełnosprawnym. Trzeba mieć szacunek do innych i pomagać sobie nawzajem”.
Chciałby mieć asystenta na stałe, asystenta, który będzie go wspierał i mu pomagał. Ma świadomość, że kiedyś będzie musiał sobie radzić bez rodziców, dlatego temat asystentury osób z niepełnosprawnością jest mu bliski. Po swoim mieście Dominik porusza się samodzielnie, ale poza miasto woli już jechać z kimś samochodem. Ma przykre doświadczenia z komunikacji miejskiej, gdzie był zaczepiany albo próbowano mu ukraść telefon, więc woli już nie ryzykować dalszych wypraw w pojedynkę.
Na koniec dodaje: „chciałbym, żeby ludzie interesowali się losem osób niepełnosprawnych. Chciałbym, żeby ludzie reagowali, gdy coś się dzieje takiej osobie, żeby nie bali się podejść, żeby spytali: czy potrzebuje pan mojej pomocy? Ostatnio startowałem w biegu z przeszkodami. Biegłem z moją asystentką wolontariuszką (która w pracy jest moją szefową). Dostałem specjalną statuetkę od prezydenta Legionowa. Swoim życiem pokazuję, że mimo, iż jestem niepełnosprawny, mam swoje cele i marzenia oraz że przeznaczeniem osób niepełnosprawnych nie jest zamknięcie w czterech ścianach”.
Dominik – tak trzymaj!

Dominik Kubalski